W czerwcu 2025 roku postanowiliśmy odwiedzić Apulię, czyli słoneczny region położony na „obcasie włoskiego buta”. To miejsce, które od lat kusiło nas zdjęciami urokliwych miasteczek, turkusowego morza, długimi piaszczystymi plażami z jednej strony „obcasa” oraz jaskiniami i skalistym wybrzeżem z drugiej strony.
Naszą przygodę rozpoczęliśmy bezpośrednim lotem z Wrocławia do Brindisi, co okazało się bardzo wygodnym rozwiązaniem. Już po dwóch godzinach byliśmy w sercu południowych Włoch, gotowi na 10 dni pełnych słońca, smaku owoców morza i spokoju. Na lotnisku odebraliśmy wynajęte auto, które towarzyszyło nam przez cały pobyt i pozwoliło odkrywać Apulię w swoim tempie – od nadmorskich miasteczek po ukryte plaże.
Naszą bazą wypadową był apartament w Torre San Giovanni, niewielkiej, urokliwej miejscowości położonej nad Morzem Jońskim. To typowo wakacyjne miasteczko – spokojne poza sezonem, a latem tętniące życiem. Torre San Giovanni urzeka długimi, piaszczystymi plażami, czystą wodą i klimatyczną promenadą, przy której wieczorami unosi się zapach pizzy i świeżych ryb. Idealne miejsce, by odpocząć i cieszyć się prawdziwie włoskim dolce vita.




Sama Apulia zachwyciła nas różnorodnością. Z jednej strony – surowe, kamienne pejzaże i trulli w Alberobello, z drugiej – barokowy przepych Lecce i dzikie klify Otranto. Region ten ma w sobie coś autentycznego, mniej turystycznego niż inne części Włoch, a jednocześnie niezwykle gościnnego. Tu czas płynie wolniej, ludzie się uśmiechają, a każde cappuccino smakuje jak mała chwila szczęścia.
Już po kilku dniach wiedzieliśmy, że Apulia to miejsce, do którego będziemy chcieli wrócić – nie tylko dla słońca i morza, ale przede wszystkim dla tej wyjątkowej atmosfery, której nie sposób zapomnieć.
Gallipoli
Gallipoli, miasto położonego zaledwie 40 minut jazdy autem z Torre San Giovanni, okazało się prawdziwym klejnotem południa. Stara, historyczna część miasta położona jest na wyspie, otoczona wysokim murem. To sieć wąskich uliczek i mnóstwa zaułków, otoczone kamiennymi domami. Bardzo urokliwe i romantyczne miejsce.
Najbardziej lubiliśmy przyjeżdżać do Gallipoli wieczorową porą. Miasto ożywało, gdy słońce zaczynało chylić się ku zachodowi. Spacer po murach obronnych, z widokiem na Morze Jońskie rozświetlone złotym światłem zachodzącego słońca, był jednym z tych momentów, które zapadają w pamięć na długo. Po spacerze siadaliśmy w jednej z restauracji w starym porcie i delektowaliśmy się kolacją – najczęściej z rybami, owocami morza i pysznymi makaronami – wsłuchując się w dźwięki włoskiej muzyki i gwar rozmów przy sąsiednich stolikach.
Gallipoli to miasto, które ma w sobie wszystko, co w Apulii najpiękniejsze – historię, smak, kolory i morze, które wieczorem zdaje się płonąć w promieniach zachodzącego słońca. To właśnie tam poczuliśmy prawdziwy urok włoskiego południa – spokojny, zmysłowy i pełen życia.







Polignano a Mare
Podczas naszej podróży nie mogliśmy oczywiście pominąć jednego z najbardziej rozpoznawalnych miejsc w całym regionie – Polignano a Mare. To niewielkie miasteczko położone na wybrzeżu Adriatyku, pomiędzy Bari a Monopoli, zachwyca od pierwszego spojrzenia. Białe domy wznoszą się na wysokich klifach, które z impetem opadają prosto do turkusowego morza. Spacerując po starym mieście, ma się wrażenie, że każda uliczka kończy się widokiem zapierającym dech – błękit wody kontrastuje z wapiennymi skałami i bielą murów, tworząc pejzaż jak z pocztówki.
Sercem miasteczka jest słynna plaża Lama Monachile, ukryta pomiędzy klifami i dostępna przez wąski kamienny most. To jedno z najbardziej fotografowanych miejsc w Apulii – maleńka zatoczka, której woda mieni się wszystkimi odcieniami błękitu. Choć w sezonie potrafi być tu tłoczno, trudno się dziwić – to miejsce po prostu urzeka.



Alberobello
Nie sposób odwiedzić Apulię i nie zobaczyć Alberobello – miejsca, które wygląda jak wyjęte z baśni. To właśnie tutaj znajduje się największe skupisko słynnych trulli, czyli białych, kamiennych domków o charakterystycznych stożkowatych dachach. Pierwotnie trulli budowano jako tymczasowe domostwa lub schronienia dla rolników i pasterzy, a także magazyny na narzędzia i plony. Cała konstrukcja powstawała bez użycia zaprawy murarskiej.
Miasteczko wpisane jest na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO i bez wątpienia jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych symboli Apulii.
Do Alberobello dotarliśmy samochodem, jadąc przez malownicze, zielone tereny wypełnione winnicami, polami i gajami oliwnymi. Już z daleka widać białe stożki wyrastające ponad wzgórzami – widok, który od razu zapowiada coś wyjątkowego.
Spacer po Alberobello, gdzie trulli stoją jeden obok drugiego, to prawdziwa podróż w czasie. Wąskie uliczki wiją się między kamiennymi domkami, z których wiele zamieniono na małe sklepiki z lokalnymi produktami, kawiarenki i galerie. Każdy trulli jest inne – na dachach można dostrzec tajemnicze symbole malowane wapnem, mające chronić dom i przynieść szczęście jego mieszkańcom.
Warto zatrzymać się w jednym z punktów widokowych – z góry Alberobello wygląda jak kamienne morze stożków, mieniące się w słońcu odcieniami bieli i szarości. To miejsce ma w sobie coś magicznego – mimo turystycznego gwaru panuje tu atmosfera spokoju i niezwykłej harmonii.
To miejsce nie tylko atrakcja turystyczna, ale też symbol apulijskiej tradycji i gościnności. Miejsce, które zachwyca prostotą, architekturą i spokojnym rytmem życia. Spacerując wśród trulli, trudno nie poczuć, że czas płynie tu trochę wolniej – tak, jakby miasteczko strzegło swojego magicznego uroku przed pośpiechem współczesnego świata.



Plażowanie
Po zwiedzaniu zabytkowych miejscowości czas na odpoczynek… a więc plażing!!!
Do Apulii przyjechaliśmy miedzy innymi ze względu na różnorodność plaż piaszczystych jak i kamienistych.
Oto jakie miejscówki nas urzekły:
Spiaggia di Torre San Giovanni
Niedaleko naszego apartamentu znajdowała się Spiaggia di Torre San Giovanni – jedna z piękniejszych plaż, jakie widzieliśmy w Apulii, długa, piaszczysta, ciągnąca się kilometrami. Piasek jest tu miękki i jasny, a woda krystalicznie przejrzysta, jest długo płytko.
To idealne miejsce na leniwe plażowanie, spacery brzegiem morza i kąpiele w ciepłej wodzie. Mąż spróbował nawet swoich sił w windsurfingu, korzystając z doskonałych warunków – lekkiego wiatru i szerokiej przestrzeni. Ja w tym czasie mogłam po prostu odpocząć, patrząc, jak słońce odbija się w spokojnych falach oraz oczywiście robić zdjęcia mojemu mężowi.
Spiaggia di Torre San Giovanni ma w sobie wszystko, czego można oczekiwać od wakacyjnego wybrzeża Apulii – spokój, przestrzeń i bajeczne kolory morza.



Grotta della Stalla
Jednym z najbardziej niezwykłych miejsc, jakie odkryliśmy podczas naszej podróży, była Grotta della Stalla – niewielka, skalista zatoczka, na którą trafiliśmy zupełnie przypadkiem. Mąż szukał miejsca, gdzie mógłby poskakać do wody ze skał. Jadąc drogą wzdłuż wybrzeża nie było za bardzo miejsca na poboczu aby się zatrzymać ale w pewnym momencie zobaczyliśmy duży parking. Zatrzymaliśmy się i przyszliśmy na drugą stronę ulicy w kierunku wybrzeża aby zobaczyć co znajduje się za skałami.
Grotta della Stalla okazała się prawdziwym ukrytym skarbem. Wokół panowała cisza, tylko szum fal odbijał się echem od wapiennych klifów. Na miejscu było kilku miejscowych chłopaków, którzy doskonale znali te skały i od razu pokazali, z którego miejsca można skakać bezpiecznie – tam, gdzie woda była wystarczająco głęboka i przejrzysta jak szkło.
Z czasem przypływały też niewielkie stateczki wycieczkowe, których pasażerowie z zachwytem oglądali małe groty ukryte pod klifami. My mieliśmy ten luksus, że mogliśmy obserwować wszystko z bliska – cieszyć się słońcem, turkusową wodą i tą wyjątkową, spokojną atmosferą, z dala od tłumów.

Ponte del Ciolo
Most Ponte del Ciolo, położony niedaleko miejscowości Gagliano del Capo. Wznosi się wysoko nad wąskim wąwozem Ciolo, który prowadzi prosto do maleńkiej zatoczki z turkusową wodą. Z góry rozciąga się przepiękny widok na klify, surowe skały i błękit morza.
Warto zejść kamiennymi schodami w dół pod mostem. Na dole znajduje się niewielka plaża i zatoczka, idealna na chwilę relaksu i ochłody.
Spiaggia e Piscina Naturale di Marina Serra
Jadąc dalej ok 10 minut drogi samochodem na północ od Ponte del Ciolo natknęliśmy się na Spiaggia e Piscina Naturale di Marina Serra. To wyjątkowe miejsce do pływania – naturalne baseny wykute przez naturę w skałach, trochę też i przy pomocy człowieka 😊 Trudno je opisać słowami dlatego zamieszczam zdjęcia, a najlepiej pojechać tam osobiście i skorzystać z kąpieli.
